- autor: Paweł Wenus, 2018-05-15 14:02
-
W te niedzielne słoneczne majowe popołudnie pierwszy zespół MKS MAŁKINIA przed własną ok. 175 osobową publicznością podejmował wicelidera rozgrywek Siedleckiej Klasy A zespół TYGRYSA HUTA MIŃSKA. Oba zespoły są już na murawie. Godzina 17.00. Pierwszy gwizdek Łukasza Krupy, któremu na liniach pomagają Stanisław Witkowski i Marek Brzozowski daje sygnał do rozpoczęcia gry. Te zawody z ramienia, OZPN SIEDLCE obserwuje delegat Piotr Jastrzębski. Zaczyna się walka i czarowanie, kto kogo ogra. Zespól TYGRYSA jest na fali.
Od początku rundy wiosennej jeszcze nie zaznał smaku porażki wygrywając wszystkie sześć spotkań. Piłkarze przyjezdnych zaaplikowali swym rywalom 28 goli, samemu tracąc zaledwie dwa. Natomiast gra MKS-u układała się w kratkę. Odnieśli dwa zwycięstwa i doznali czterech porażek. Nasi piłkarze pokonali 18 razy bramkarzy rywala, ich napastnicy odpowiedzieli 19 trafieniami w tym jeden gol był samobójczy. Patrząc po tych statystykach zdecydowanym faworytem tego spotkania jest zespół TYGRYSA HUTA MIŃSKA. Ale zostawmy statystyki wróćmy na boisko. Pierwsze minuty to uważna gra obu zespołów i szukanie słabych punktów rywala. Z każdą upływającą minutą MKS MAŁKINIA podkręca tempo i zaczyna zdobywać teoretyczną przewagę, czego efektem jest gol strzelony w 32 minucie przez Marcina Sadowskiego (dziś widać po Marcinie wielką chęć do gry i piłka wyraźnie go szuka). Gospodarze wychodzą na jedno bramkowe prowadzenie i na, tym nie zamierzają kończyć. Stwarzamy sobie jeszcze dwie klarowne okazje, ale brakuje szczęścia przy ich wykończeniu. Zespół przyjezdnych starał się doprowadzić do wyrównania, ale nie potrafił groźnie zagrozić gospodarzom. Ich ataki w zarodku gasiła nasza linia defensywna, w której pierwsze skrzypce grał Maciej „Strażak” Skłodowski. Strażakowi dzielnie pomagali Memek Maliszewski, Damian Pawłowski i Kamil „Suchy” Suszczyński. Mamy przerwę w Małkini i jednego gola, myślę, że piłkarze jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa i gole zobaczymy. Od początku drugiej części gry to zespół TYGRYSA HUTA MIŃSKA zaatakował i już 56 minucie Maciej Gędaj doprowadził do wyrównania 1:1. Stracony gol nie podciął skrzydeł gospodarzom, którzy zachowali chłodne głowy i spokojnie krok po kroku realizowali założenia taktyczne grającego trenera Karola Dmochowskiego, który z Adamem Najgrodzkim dzielił i rządził w środku pola. Nadeszła wreszcie 75 minuta kapitalnym zagraniem popisał się Przemek Maliszewski, który swym dokładnym podaniem odtworzył drogę do bramki rywala Marcinowi Sadowskiemu. Marcin, będąc sam na sam z golkiperem przyjezdnych ogrywa go i pakuje gałę do sieci rywala. GOOOL! MKS ponownie wychodzi na prowadzenie. Jest 2:1. Po utracie drugiego gola TYGRYS lekko przysiadł na łapach przyczajony do skoku, natomiast my z kolei umiejętnie się bronimy i szukamy okazji w szybkim kontrataku. Za przerwy w grze Łukasz Krupa, który bardzo dobrze prowadził te zawody dolicza do regulaminowego czasu 3 minuty. W nerwowej końcówce przyjezdnym zabrakło czasu do doprowadzenia do wyrównania. Końcowy gwizdek arbitra kończy dzisiejsze zawody. Warto było przyjść na to spotkanie, które prowadzone było w szybkim tempie i nie brakowało w nim goli. O tego jednego dziś lepszym zespołem okazał się MKS MAŁKINIA, który pokonał wicelidera rozgrywek zespół TYGRYSA HUTA MIŃSKA 2:1.
MKS MAŁKINIA – TYGRYS HUTA MIŃSKA 2:1 (1:0)
BRAMKI: Marcin Sadowski 32’, 75’ – Maciej Gędaj 56’
MKS MAŁKINIA: Kacper Klamer – Kamil Suszczyński, Maciej Skłodowski, Damian Pawłowski, Przemysław Maliszewski (as) – Rafał Siwek (Piotr Skłodowski 85’), Daniel Góral (Mateusz Rutkowski 42’), Adam Najgrodzki, Cezary Maliszewski (ż.k.)(Bartłomiej Wróblewski 72’) – Karol Dmochowski – Marcin Sadowski (2 gole)(Piotr Barszcz 89’)